piątek, 26 października 2012

Samotny ojciec

To było głośne rozstanie. Dodee Sanders na każdy kroku czepiała się swojego byłego już chłopaka Oskara Markiza. Miała pretensje o wszystko. Oskar nie mógł się nawet głośniej zaśmiać, bo ona już go karciła. W końcu Markiz nie wytrzymał i z nią zerwał. Niby zwykłe rozstanie, a jednak ucierpiały na nim dwie małe istotki: Draco - syn Oskara z poprzedniego związku z Weasley Quenton-Harper i Rafael - syn Oskara i Dodee. Ostatecznie Draco został z Markizem w obozie, a Dodee z Rafaelem zamieszkała w domu swoich rodziców. I tak się skończyła ich wspólna historia.
Analizując poprzednie związki Markiza wywnioskowałem, że jest on stały w uczuciach i nie zdradza. Jego związki są pełne wzlotów i upadków i są dość długie jak na obozowe i bywaterskie realia. Oskar twierdzi, że jego pierwszą dziewczyną była (ś.p.) córka Kevina i Britney Volume. Nie może tego potwierdzić nikt, bo Oskar żył wtedy w cieniu i mało kto o nim wiedział. Następną była Ali Ski. Nie był z nią aż tak długo. Rozstali się, bo najlepszy przyjaciel Oskara (czyli ja) miał chrapkę na Ali. Później Markiz związał się z Weasley. Byli ze sobą bardzo długo. Po wiadomości o ciąży Weaslay wszyscy myśleli, że wezmą ślub. Tak się nie stało. Kilka miesięcy po urodzeniu Draco Weasley zostawiła Markiza i wpadła w sidła Jacka Mil. Oskar długo był sam. Miał pare przelotnych romansów (np. ponownie z Ali). Związał się na krótko  z Alyson Forester ale im nie wyszło i prawdę mówiąc oboje sobie szkodzili nawzajem. Gdy Draco skończył roczek nastąpiły zmiany w życiu Oskara. Wyprowadził się od swoich zadłużonych rodziców i zamieszkał na Lewej. Był na początku wielce obrażony na wszystkich swoich kumpli, którzy wydawali pieniądze na drogie i niepotrzebne rzeczy. Na szczęście po czasie znormalniał i znów był tym starym dobrym Kizem. Wtedy w jego życiu pojawiła się Monica Purpee - samotna matka, jednak nawet na romansie się nie skończyło. I w ten sposób został samotnym ojcem. Długo to on 'samotny' nie był. Poznał Dodee i po paru tygodniach spodziewali się już dziecka. Wydawali się w miarę szczęśliwi. Rzeczywiście, tylko się wydawali. Na początku października się rozstali.
I w ten sposób ponownie Markiz jest samotnym ojcem. Ciekawe, jak długo będzie?

czwartek, 25 października 2012

Dziwactwa Alexa

Przystojniak, podrywacz, dziewczyny szalały na jego punkcie, ale to już historia. Alex Mil zmienił się i to bardzo. Jest po prostu dziwny. Zachowuje się jak totalny idiota i bezmózgowiec. Udaje groźnego, chociaż wcal nie jest. Założył gang ze swoim kumplem i kumpelą. Ale to jeszcze nie wszystko. Dziś zachowywał się wyjątkowo głupio.

Alex wybrał się na spacer z Tosią. Chodzili po mieście bez celu (albo poszukiwali Matta, który ostatnio non stop gdzieś znika). Kręcili się aż wkońcu spotkali mnie i Markiza. Słaby anorektyk Alex jak zwykle zaczął się sapać do rosłego i barczystego Markiza. On jednak miał jego sapy gdzieś i zaczął się nabijać. W pewnej chwili Alex wyjął z kieszeni (!) jajko. Do tego było ono surowe. Alex ugryzł jajko i wypluł skorupki. Wyrzucił jajko i zaczął się uśmiechać z wyszczerzonymi zębami. Między jedynkami miał zarodek z jajka. Rzygać mi się zachciało. Zauważyła to również Tosia i powiedziała mu o tym. On tylko wyjął je rękami i zwymiotował na trawę. Po wszytkim jakby nigdy nic poszedł. Tosia ruszyła za nim, a ja za nimi. Usłyszałem ich rozmowę, a wyglądał ona mniej więcej tak:
TOSIA: Więc to jest twój sposób na chudą sylwetkę?
ALEX: Tak. To normalnie lepsze niż bulimia. Zawsze po tym rzygam.
TOSIA: Może kiedyś spróbuję, jak będę chciała schudnąć. Ale na razie lubię swoje krągłości.
ALEX: Mogłabyś schudnąć. Jesteś tłustą świnią.
TOSIA: I co z tego, ale mam krągłości.
ALEX: Jak byś schudła to byś się bardzie Mattowi podobała. On lubi takie szczypiory.
TOSIA: On lubi dzieci.
ALEX: Żartował wtedy. Zresztą...
Alex nie jest już ani troche normalny. Bo kto robi wogóle takie rzeczy? I to jeszcze w biały dzień na środku miasta. Oczywiście na tym się nie skończyło. Wracając ponownie spotkaliśmy ich z Markizem. Mijaliśmy plac budowy, gdzie leżały palety z cegłami podpisanymi: "CEMENT KOMÓRKOWY". Markiz zażartował, że Alex zamiast telefonu komórkowego ma cement komórkowy. Pośmialiśmy się i Alex wyszedł z budowy z jedną kostką cementu. "Tak to mój telefon" - powiedział i przyłożył sobie do ucha. Po chwili cisnął cementem w Markiza, jednak nie wiem w jaki sposób rzucił ją na swoją nogę. Oczywiście zmiażdżył sobie palce. Zaczął wrzeszczeć w niebogłosy. Tosia w panice wzięła go na ręce (!) i zaniosła do szpitala. Tam Alex jak nienormalny zaczął śpiewać "In the Ghetto" Elvisa Presleya. Wszyscy lekarze oglądali się za nim. W końcu dotarli do chirurga. Po paru chwilach lekarz oznajmił, że Alex będzie do końca życia kulał. Na co Tosia: "No, w końcu ciach-ciach". Alex zaczął kuleć wkółko i wzdychać "ciach-ciach". Lekarz pożegnał go i poprosił o udanie się do specjalisty zajmującego się przypadkami takimi jak on (miał chyba tu na myśli psychiatrę). Wrócili do obozu i jak narazie siedzą cicho.

O tym, że Alexowi odbija wiedzą już wszyscy. Co będzie z nim dalej? Nie wiadomo. Pewne jest tylko, że będzie kulał.

Zaległości

Zdarzenia, które opisze w następnych i tej notce wydarzyły się w przeciągu mojej nieobecności, za którą muszę Was, moi kochani czytelnicy, przeprosić. Ale wiecie jak to jest. Klasa maturalna, to trochę się roboty porobiło. Ale znalazłem czas. Więc przejdźmy do rzeczy. Uprzedzam, że może się zdarzyć, że wydarzenia nie będą chronologicznie ułożone.

Obóz Mini 2012/13 rozpoczął się 21 września. A gdy obóz funkcjonuje, to się dużo dzieje. Zacznę od tych krótszych wiadomostek :) Parvati i Basia się pokłóciły. Tak znowu. Ale tym razem chyba na dobre. Za bardzo nie doszedłem dlaczego. Rozmawiałem z Parvati, ale ona tylko powiedziała, że nie może już wytrzymać z Basią i że Baśka to najgłupsza osoba jaką zna. Parvati zaprzyjaźniła się z Alex B. (piszę z pierwszą literą nazwiska, ponieważ w obozie mamy jeszcze obojniaka o imieniu Alex, ale o nim później). Kumplują się niecały miesiąc, a już nazywają się najleopszymi przyjaciółkami. Wybierają się razem na  'słit focie' itp. Parvati bardzo się zmieniła. Swoje zniszczone tlenione włosy pofarbowała na różowo-czerwony kolor. Skończył z solarium, jej tipsy nie są już potwornie długie. Można powiedzieć, że nawet wyładniała. A Basia... ona nigdy nie znormalnieje. Wciąż myje włosy nie częściej niż raz w tygodniu, ubiera się obciachowo i zachowuje się nie normalnie. Przykładem jej głupoty może być dzisiejsze popołudnie. Parvati wraz z Alex B. poszły się przejść na miasto. Basia całą drogę je śledziła i jak się zatrzymały podeszła do Parvati, wsadziła sobie jej uch o buzi i zaczęła chuchać. Czy tak zachowuje się normalna osoba? Raczej nie. Parvati też nie błysnęła intelektem. Po całej akcji strzeliła Basi w twarz i uciekła z Alex B. do kościoła. Siedziały tam jakiś czas. Gdy potszedł do nich ksiądz Parvati wrzasnęła: "Baśka znajdź sobie swoich znajomych i odwal się ode mnie!". Ksiądz był w totalnym szoku. Gdy rozmawiałem z nim o całe sytuacji powiedział: "Pierwszy raz spotykam się z czymś takim. Jak można wrzeszczeć w Domu Bożym. To nie do pomyślenia!". Alex B. udawała, że nic nie widzi. Wracając Parvati zachodziła do wszystkich sklepów po drodze. Udawała, że szopinguje, ale praktycznie nic nie kupiła.

Wygląda na to, że to koniec ery Basi i Parvati jako 'best friends 4ever'. Ciekawe na jak długo ;)